wtorek, 21 lipca 2009

Willkommen in der Dschungel, czyli trekking po dżungli.

Poniedziałek, godzina 11 45 czasu GMT +6 wsiadamy w autobus na dworcu północny Bangkok, na którym jedyną rzeczą, którą mogliśmy przeczytać było Dunkin Donuts i Pak Chong. Kupiliśmy więc pączki i pojechaliśmy do Pak Chongu. Podróż trwała trzy godziny i nie byłaby męcząca, gdyby nie telewizor, w którym cały czas leciał kabaret po tajsku. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zadzwoniliśmy po gościa z guest house’u i za 30 minut byliśmy na miejscu. Byliśmy przygotowani na trudne warunki, ponieważ pojechaliśmy tam na trekking, a nie na luksusy, ale jedna szlanga z zimną wodą i trzy zawszone łóżka to była lekka przesada. W dodatku bez klimatyzacji, a to już kary godne. (Nie)przespaliśmy noc i z samego rana pojechaliśmy mazdą 13 osobową do dżungli. Byłoby to dość trudne, gdybym miał opisać cały dzień dokładnie, bo był pełen różnych ciekawych przygód, więc napisze tylko, że przeszliśmy parę kilometrów dżunglą, zobaczyliśmy wiele gatunków ptaków, pająków, insektów, węży, małp, jaszczurek i jednego słonia. Jestem ogromnie zmęczony, a za parę godzin mamy samolot do Kuala, więc odsyłam do zdjęć . Miko ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz