piątek, 17 lipca 2009

Wat czyli świątynia, Budzia czyli Budda czyli gospodarz

Po nieprzespanej nocy(tak zwany efekt "jet lag") obudziliśmy się(pisze tak tylko, żeby zaznaczyć, że wstaliśmy z łóżka) około 9 30 i poszliśmy na śniadanie, które wyglądało jak to hotelowe śniadanie ( wszystko i nic). Zaraz potem wskoczyliśmy szybko do taksówki i pojechaliśmy zwiedzać świątynie. Pierwszą z nich była Wat Phra Kew, w której stoi ociekający złotem posąg stojącego buddy. Następnie skierowaliśmy się w stronę Wielkiego Pałacu, wokół którego znajdują się ciekawe świątynie i stupy. Zajęło nam to prawie cały dzień, gdyż tata tak się zafascynował, że zaczął robić niesamowite ilości zdjęć i jego końcowy wynik to 250. Poszliśmy także zobaczyć posąg leżacego buddy( w stanie nirwany), który jak się okazało, cierpiał na powszechną chorobę: płaskostopie(zdjęcia). Bardzo zmęczeni skierowaliśmy się w stronę hotelu.Wracając pomyliliśmy miejsca i wysiedliśmy w złym miejscu co zmusiło nas do szukania kolejnej rikszy. Po znalezieniu wynegocjonowaliśmy wspaniałą cenę 20 bahtów za cała podróż, lecz szybko okazało się, że nic nie ma za prawie darmo i musimy wstąpić do agencji turystycznej, gdzie tylko 5 minut popatrzymy, a nasz kierowca dostanie free gasoline ( darmową benzynę). Nie do końca zrozumieliśmy intencje kierowcy i po minucie siedzieliśmy już w rikszy i słuchaliśmy zawodzącego rikszarza powtarzającego "no gasoline, no gasoline...". Tata starając się załagodzić sytuację nawijał do niego przez 20 minut po angielsku, z czego on nie rozumiał niczego, lecz po tym czasie zdecydował się przyznać, że Tata mówi bardzo dobrze po angielsku. Po powrocie do hotelu, przebraliśmy się i pojechaliśmy na Kao San Road, która pełna jest sklepów, straganów i restauracji. W tamtejszych sklepach można dostać wszystko, począwszy od prawa jazdy, przez stopień magistra, a kończąc na zegarku Omega. Spróbowaliśmy tam tutejszych przysmaków, takich jak przepyszne i chrupiące cykady i żuki. Jutro drugi dzień w Bangkoku, postaramy się zwiedzić nowszą cześć miasta, oraz przepłynąć rzeką. Zdjęcia są w tym samym albumie co wczoraj. Miko

1 komentarz:

  1. Czy wiesz,moj ty Misiaku,ze pewien 16-latek z Polski zjadl kiedys na Khao San Road 3 chrabaszcze i potem odradzal sie przez 13 zywotow jako papuga?:)

    OdpowiedzUsuń